nie myślcie sobie, że dom do dzisiejszego posta wybrałam sugerując się tym, że jego kolorystyka pasuje do kolorystyki bloga. Nie, nie. To akurat czysty przypadek, ale przyznaję, że kolory wybrane przez Stevena Gambrela do wprowadzenia ożywiających elementów powaliły mnie na kolana i sprawiły, że zakochałam się w tym domu od razu.
Tęsknota za naturą, ogrodem i sielanką popycha mnie a to w stronę nadmorskich willi, gdzie aż czuć trwające cały rok wakacje, a to w strony naszych wiejskich domków, gdzie czuć świeżo pieczony chleb, zwierzęta gospodarskie i inne wiejskie atrakcje, do których mieszczuch może czasami zatęsknić.
Dzisiejszy dom niewiele ma wspólnego z naszą rodzimą, polską wsią, raczej bliżej mu do amerykańskiego rancza ze stadem koni.:) Takie też było moje wrażenie kiedy zobaczyłam pierwsze zdjęcie i nie myliłam się zbyt wiele, bo dom faktycznie znajduje się w USA, co prawda na przedmieściach jednego z większych miast, za to jego wnętrze jest cudownie sielankowe i nosi znamiona miłości do koni, o czym świadczy urocza galeria zdjęć w pokoju dziennym. I jak na Stevena Gambrela przystało, wnętrze domu jest niezwykłe i oryginalne i przytulne.
Widać jednak na pierwszy rzut oka, że właściciele domu nie są zwykłymi mieszczuchami i że naprawdę kochają taki wiejski styl życia.
Głównym pomieszczeniem domu jest mieszczący się na parterze salon połączony z jadalnią. Dzięki bardzo wysokiemu sufitowi, salon jest niesamowicie przestronny. Wysokość została wizualnie skorygowana m.in. poprzez pozostawione drewniane krokwie oraz piękne, dekoracyjne akcenty w kontrastowych kolorach.
Całe pomieszczenie pokryte jest białymi panelami ściennymi, które dodają lekko wakacyjnego klimatu i świetnie komponują się ze starymi drewnianymi meblami oraz dodatkami w stylu retro.
Wzdłuż jednej ze ścian właściciele stworzyli galerię fotografii tematycznie związanej z końmi, które ewidentnie są ich pasją.
No to już wiemy skąd wziął się pomysł na kolorystykę drzwi i balustrady.;)
Źródło: S.R. Gambrel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz